Przejdź do głównej zawartości

"Kobieta w oknie" A. J. Finn

Long time, no see...
Co tam u Was słychać? Ja trochę straciłam wenę twórczą i kompletnie nie miałam ochoty pisać. Ani czytać tak na dobrą sprawę. Jedyne książki, które udało mi się przeczytać to te, które miałam w wersji elektronicznej w telefonie i mogłam po nie sięgnąć w każdej chwili.  Jednak przydałoby wreszcie wziąć do roboty! Z takim postanowieniem dwa dni temu skończyłam wreszcie "Kobietę w oknie", a dzisiaj zabieram się za tekst dla Was :)



Tytuł: Kobieta w oknie
Tytuł oryginalny: The Woman in the Window
Autor: A. J. Finn
Wydawnictwo: W. A. B.
Data wydania: 31 stycznia 2018 
Ilość stron: 416






Główna bohaterka, Anna, pozostawiona przez rodzinę, spędza dnie szczelnie zamknięta w swoich czterech ścianach, całkiem luksusowych, ale jednak. Czas upływa jej na graniu w szachy, pisaniu na forum dla ludzi cierpiących na agorafobię i… szpiegowaniu ludzi. Kiedy do domu obok wprowadza się trzyosobowa rodzina, tak podobna do tej, którą niedawno sama miała, zaczyna być nimi szczególnie zainteresowana. Pewnego wieczoru Anna widzi więcej niż powinna. Ale kto uwierzy kobiecie, która od prawie roku nie wyściubiła nosa za drzwi, bierze leki i popija je alkoholem? 


Zacznę od tego, że książkę czyta się niesamowicie szybko. Nie mogę powiedzieć, żeby powodem tego była zawrotna akcja. Jest to bardziej zasługa krótkich rozdziałów. Początkowo dni Anny wyglądają w miarę podobnie: włączy sobie jakiś film, odpisze na kilka wiadomości, powygląda przez okno. Oczywiście, ze szklaneczką (wcale nie kieliszkiem) wina w ręce. Sąsiedzi nie widzieli jej od blisko roku, ale wygląda na to, że ani trochę się tym nie przejmują. Anna po prostu zniknęła z ich radarów. Ona jednak jest żywo zainteresowana tym, co dzieje się u nich. Dowiadujemy się, że w jednym z domów żona zdradza swojego męża, a do innego ktoś się właśnie wprowadził. Zwłaszcza ten ostatni najbardziej Annę interesuje. Udaje jej się nawet zaprzyjaźnić z panią domu. 

Główna bohaterka jest typem narratora, któremu nie można ufać. To kobieta pełna lęków, próbująca znieczulić się alkoholem i losowo dobranymi dawkami leków. Jak więc moglibyśmy dać jej wiarę? To idealny przykład unreliable character. Mimo że wydaje się, że wszystko z nią w porządku, wiemy, że w jej głownie nie wszystko jest po kolei i musimy sobie o tym co jakiś czas przypominać. Troszkę mnie irytowała. Nie wyglądało na to, że chce chociaż w najmniejszym stopniu wyzdrowieć. Wiecie kogo mi przypominała? Rachel z „Dziewczyny z pociągu”. Sama książka w sumie też była dla mnie całkiem podobna. 

Po przeczytaniu pierwszych dziesięciu stron postawiłam hipotezę co do jednego ze zwrotów akcji. Miałam nadzieję, że jednak się mylę, ale pod koniec książki okazało się, że miałam stuprocentową rację, co mnie trochę rozczarowało. Jednak ostatnie 20-30 stron troszkę naprawiło mój stosunek do tej książki. Kompletnie nie spodziewałam się takiego rozwoju wypadków.

Nie mogę powiedzieć, że książka jest zła. Momentami niesamowicie się ciągnie. Samo dotarcie do kluczowej sceny zajmuje autorowi trochę czasu. Z jednej strony rozumiem, że najpierw musiał zbudować postać, ale 150 stron to jak dla mnie zdecydowanie za dużo. Późniejsze wzloty i upadki bohaterki też pochłonęły więcej miejsca niż było to konieczne. Akcja tak naprawdę rozwiązuje się na tych ostatnich kilkunastu stronach, a przez większość powieści błądzimy w umyśle Anny i zastanawiamy się, czy to co widziała było prawdą, czy tylko zwidami po przedawkowaniu leków. Gdyby tak skrócić ją o jakieś 100 stron to, według mnie, o wiele lepiej trzymałaby w napięciu. 

Stylowi pisania autora nie mam raczej nic do zarzucenia. Książkę czytało się bardzo szybko, trochę dzięki długości rozdziałów, a trochę przez proste słownictwo. No i, ostatni zwrot akcji akurat mnie bardzo zaskoczył. Przyznaję, że to było bardzo dobre i ciekawe posunięcie. 

Podsumowując: jeśli nie przeszkadza Wam fakt, że musicie się dobrze wgryźć w powieść zanim zacznie się robić naprawdę ciekawie, lubicie powieści z narratorem niegodnym zaufania, interesuje Was temat zaburzeń psychicznych to jak najbardziej polecam. Ale ostrzegam, że akcja się momentami ciągnie i czasem sami nie wiecie co jest prawdą, a co jedynie halucynacją. 



Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.! :)

Komentarze

Prześlij komentarz