Przejdź do głównej zawartości

"Mała baletnica" Wiktor Mrok

Egzaminy wreszcie zbliżają się ku końcowi! Jeszcze tylko jeden i będę mieć całe dwa tygodnie wakacji przed trzytygodniowym kursem :D Korzystając z tej odrobiny wolnego czasu, postaram się nadrobić trochę tekstów :)

Tytuł: Mała baletnica
Autor: Wiktor Mrok

Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 7 czerwca 2018 
Ilość stron: 587








4 czerwca 2017 roku Alona Nikiszina odbiera telefon i słyszy, że musi natychmiast stawić się na miejscu zbrodni. Zamordowana Anastazja Selezniewa jest właścicielką szkółki baletowej. W ukrytej sali w jej domu zostaje odnaleziona kilkunastoletnia Elena w pozycji, w której tak młoda dziewczynka nie powinna się znaleźć. W trakcie śledztwa policja natrafia na kolejne tropy wskazujące, że Anastazja lubiła zabawiać się z o wiele młodszymi dziewczynkami i brała udział w produkcji dziecięcego porno.

Od razu ostrzegę, że powinniście się mentalnie nastawić na lekturę tej powieści. Nie zostajemy zarzucani graficznymi opisami, ale to co się tam pojawia na pewno z Wami zostanie. Poznajemy fakty z dzieciństwa Selezniewej, które uczyniły z niej taką osobę. Książka pokazuje jak ważny jest kontakt z naszymi dziećmi, chronienie ich. 

Co do samej akcji. Poznajemy ją z dwóch stron. Z jednej, razem z policją odkrywamy kolejne fakty, dowiadujemy się jak rozległa jest działalność pornograficznej szajki. Z drugiej natomiast mamy do czynienia z osobami stojącymi za całą akcją. 

Kiedy Alona dowiaduje się z czym tak naprawdę musi się zmierzyć, wkłada całą swoją energię w rozwiązanie sprawy i doprowadzenie zwyrodnialców przed sąd. Jednak co chwilę dowiaduje się, że każdy jej podejrzany zostaje zabity w ten sam sposób: w swoim domu, kulka w głowę. Policja nie umie wyprzedzić zabójcy, ale też nie do końca przeszkadza im, że ktoś eliminuje ludzi stojących za tak obrzydliwym procederem. Z każdym zabójstwem szansa na na złapanie osoby odpowiedzialnej za pornograficzny biznes maleją, bo nie ma więcej poszlak i dowodów. 

Jedyną nadzieją na dalsze ciągnięcie sprawy są zeznania małej Eleny, która opowiada co działo się w dom Selezniewej. Nie była ona jedyną dziewczynką, którą kobieta tam sprowadzała. Po głębszym przeszukaniu domu znaleziono tam wyuzdaną bieliznę i ubrania w rozmiarach zdecydowanie dziecięcych oraz kamerę. Niestety na urządzeniu nie ma żadnego zapisu, nie można też nijak czegokolwiek z niego wydostać. Wydaje się, że policja trafia na ślepy zaułek. Jednak po połączeniu wszystkich kolejnych ofiar znajdują między nimi zależności. Przypominają sobie też sprawę dotyczącą fotografowania dzieci w wyzywających pozach sprzed ponad dziesięciu lat, która została zamieciona pod dywan. 

Byli agenci KGB, którzy stoją za całą operacją czują się całkowicie bezpieczni i bezkarni. Czytając z ich perspektywy widzimy, że nadal produkują nowe filmy i zdjęcia, absolutnie nie obawiając się, że ktoś może ich za to złapać. 

Im dalej akcja się rozwija, dowiadujemy się ile dzieci zostało skrzywdzonych w procesie tworzenia tych materiałów i jak wielkie szkody psychiczne poniosły. Działo się tak tym bardziej dlatego, że robiła im to osoba, której ufały, która była dla nich miła i dbała o nie. Przynajmniej w przypadku dzieci, które miały kontakt z Selezniewą. 


Bohaterowie, chociaż każdy jest inny, tworzą niesamowity zespół. Dzięki nim mamy nadzieję, że powieść nie skończy się całkowicie tragicznie. Dążą do celu wszelkimi dostępnymi sposobami. Czasem ich rozmowy rozładowują atmosferę. Nie są idealni, ale robią co mogą, żeby pomóc jak największej ilości dzieci i jak najszybciej zakończyć ten okropny proceder. Nie można nie darzyć ich sympatią. 

Nie wolno nam zapominać, że powieść została oparta na faktach. Przez to wszystko w niej zawarte uderza jeszcze mocniej. Jesteśmy pewni, że chronimy swoje dzieci najlepiej jak umiemy. Przecież, gdyby coś się działo, od razu by nam powiedziały. Są jednak rzeczy, o których każdy wstydzi się mówić. Zwłaszcza taka mała dziewczynka, która robiła rzeczy "brzydkie" i myśli, że rodzice będą na nią za to źli. Uświadamiamy sobie ile razy takie sprawy mogły zostać zamiecione pod dywan i zapomniane. 


Mimo blisko sześciuset stron, książkę czyta się niesamowicie szybko. Autor nie umila niczego, pisze wprost co dzieje się w takim światku. Pokazuje jak bezduszne są osoby stojące za child porn industry. Dla nich dzieci to tylko maszynki do zarabiania milionów, nie przejmują się, że już na zawsze niszczą ich psychikę. Nawet wiedząc z jak okropnymi rzeczami mamy do czynienia, od tej powieści nie można się łatwo oderwać.

Podsumowując: nawet jeśli zwykle nie czytacie takich powieści, po tę powinniście sięgnąć. Przedstawia ona bardzo ważny temat, którego nie wolno omijać i powinno się częściej o nim rozmawiać. Na pewno szybko o niej nie zapomnicie. 

Komentarze

  1. Joanna Skrzypek10 lipca 2018 16:22

    Wow, skoro czyta się szybko mimo takiej ilości stron to zapisuję tytuł, chętnie się zapoznam z tą książką :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki temat powinien być szerzej pokazywany i dobrze, że powstają dobre książki o nim.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka, którą warto mieć na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ją już od dłuższego czasu w planach.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Racja nie czytam ale po tą napewno sięgnę! Sama jestem matką i strasznie boję się o moje dziecko. Pozdrawiam i zapraszam do siebie ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta książka czeka już u mnie na półce jak po nią sięgnę

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz