Przejdź do głównej zawartości

Sarah Fine "Sanktuarium"

Właśnie odkryłam, że dużo lepiej pisze mi się od razu na czysto. Od jakiegoś tygodnia próbowałam sklecić recenzję "Sanktuarium", zebrać wszystkie myśli i odczucia co do niej o zapisać je w jakimś zeszycie, ale udało mi się jedynie zacząć kilka linijek.. Dzisiaj postanowiłam, że nie ma co dłużej czekać, bo zapomnę o wszystkim i pomieszam z czymś, co teraz czytam i takim sposobem skończyłam przed komputerem i piszę dla Was recenzję! :D

Autor: Sarah Fine
Tytuł: Sanktuarium
Tytuł oryginalny: Sanctum
Seria: Guards of the Shadowlands
Wydawnictwo Jaguar
Liczba stron: 400
Data wydania: 29 kwietnia 2015
Cena: 37,90 zł
Ocena: 7/10









Naszą główną bohaterką jest Lela Santos.
Miała trudne dzieciństwo, jej matka odeszła, kiedy miała 4 latka i od tamtej pory tuła się po rodzinach zastępczych.
Po pewnym okresie spędzonym w poprawczaku, już jako siedemnastolatka, trafiła do Diany, która postanowiła pomóc jej wyjść na ludzi. 
Już pierwszego dnia w nowej szkole zaprzyjaźnia się z najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Dzieje się to w sposób dość dziwny. Lela ratuje Nadię z opresji i myśli, że dziewczyna po prostu sobie pójdzie. Ale nie, Nadia odprowadza ją do klasy. Robi to samo następnego dnia i jeszcze kolejnego. Przyjaźnią się, mimo że znajomi Nadii tego nie akceptują i ciągle wyśmiewają się z Leli. 
I tak się to ciągnie, aż do końca roku szkolnego, kiedy przychodzą do dziewczyn listy z uczelni. Nadia dostaje swój pierwszy i, oczywiście, zostaje przyjęta. Niedługo później do Leli również taki przychodzi i od razu biegnie pochwalić się przyjaciółce. Tylko, że dziewczyna jest na lekkim haju i niezbyt do niej dociera, co się wokół dzieje. Lela się na nią wkurza i... to jest ostatni raz kiedy ją widzi. Przynajmniej żywą, bo akcja toczy się dalej.
Główna bohaterka ma wizje swojej przyjaciółki zagubionej w mieście, które już kiedyś sama odwiedziła. Chce jej jakoś pomóc, ale nie ma z nią kontaktu, może jedynie widzieć co się z nią dzieje. 
Może z opisem akcji już skończę, bo znając mnie, to opiszę wszystko i nie będziecie mieli co czytać! :D
Więc tak... Lela Santos przeżyła koszmar ze swoim poprzednim rodzicem zastępczym. Próbowała zakończyć swoje życie, lecz Rick - jej ojciec zastępczy jej na to nie pozwolił. I postanowił ją wykorzystać po raz kolejny... Tym razem dziewczyna tego nie wytrzymała i odegrała się. I trafiła do poprawczaka... Tam nauczyła się bronić i stała się jeszcze twardsza. Jest bardzo dużo opisów jak jej życie zmieniło się dzięki poznaniu Nadii, która nadała mu w końcu jakiś cel. Nie ma się, więc co dziwić, że chce ratować swoją przyjaciółkę. 
Nadia z kolei jest pełną życia dziewczyną. Popycha Lelę do coraz większego wysiłku i nie ustaje mimo jej narzekań. Mieszka z matką, która za najlepsze lekarstwo uważa wino i środki nasenne. Z czasem udziela jej się to przekonanie. Właśnie dlatego w końcu umiera. Lela dowiaduje się, że przedawkowała środki uspokajające. Tuła się sama po Mieście Samobójców i nie umie sobie poradzić ze swoją obecną egzystencją.
Później poznajemy Malachiego. Oj tak, Malachi! <3 Chłopak jest świetny. Jest jednym ze strażników Miasta, ale jako jeden z niewielu nie został stworzony w tym celu. Zabił się i po kilku latach uświadomił sobie co się stało i pogodził się ze swoim losem. Jeśli chcecie go bliżej poznać to po prostu musicie przeczytać książkę, bo nie zamierzam Wam zdradzać o nim nic więcej! :D
Co do samej książki to akcja dzieje się dość szybko. Na początku wszyscy żyją i są szczęśliwi (powiedzmy), a już kilka rozdziałów później nie żyje Nadia i krótko później umiera Lela. Prawie od razu wyrusza na poszukiwania przyjaciółki. Ciągle się coś dzieje. Za bardzo bym się zagłębiła w akcję, gdybym tak dalej wypisywała kolejne zdarzenia, więc przestanę na stwierdzeniu z poprzedniego zdania ;) 
Jedyne co mi się nie podobało tak bez głębszego zastanawiania się i doszukiwania była instalove... Lela i Malachi spotykają się. Ona najpierw chce go do czegoś wykorzystać, ale już myśli, że w sumie nie ma nic przeciwko. Chwilę później on wyrusza na jej poszukiwania, bo nie może znieść myśli, że coś mogłoby się jej stać. Myślałam, że może będzie jakieś zaplecze tej historii, przynajmniej ze strony Malachiego, który zmarł już jakiś czas temu, np. jego ukochana z czasów, kiedy żył wyglądała tak samo lub coś w tym stylu. Ale nic takiego się nie pojawiło. Po prostu zobaczył ją i z miejsca się zakochał. 
Później ich znajomość trochę się rozwija, ale mi cały czas coś z tyłu głowy krzyczało, że chyba pominęłam kilka rozdziałów, bo nie wiadomo skąd ta cała miłość się wzięła...
Książkę czytało mi się dość szybko. Szczerze, przeczytałam ją w dwa wieczory. Jeśli nie ma się ochoty na coś głębszego, tylko na taki lekki odmóżdżacz to można spokojnie po nią sięgnąć. Zahacza o trochę trudniejsze tematy, więc jeśli się doszukać to pewnie znajdzie się coś, z czego można wyciągnąć lekcję.
Nie wiem tylko, czy książka podobała mi się, bo była taka dobra, czy dlatego, że była trochę lepsza od poprzedniej, którą czytałam...
Podsumowując: akcja toczy się szybko, bohaterka jest momentami trochę denerwująca (zapomniałam o tym wcześniej wspomnieć... Ale jeśli ktoś doczytał tutaj to wie :D), pojawia się ciacho, co za tym idzie - natychmiastowe zakochanie, czyta się błyskawicznie. 
A! I jest jeszcze wizja kolejnych tomów, które podobno mają u nas wyjść! :) 

I na koniec zdjęcie ze środka książki, gdzie wcięło 'u' w tytule :D 

Komentarze

  1. Pewnie to "u" jest na sklejeniu kartek :D
    Zaintrygowałaś mnie, jak jest chłopak, to musze to przeczytac :D
    Fajne recenzje piszesz :*
    Susette
    0zuzol0.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest, jest, ale żeby było widać to trzeba by zepsuć książkę... :)
      Dzięki! :D

      Usuń
  2. Wszyscy kochają instalove, ale mimo wszystko Malachi pewnie trafia na "listę ciach" :3 szkoda, że na okładce tytuł wgl nie pasuje kolorystycznie :/ ostatnio jakoś tak wychodzi Jaguarowi (np. Biała róża). PS. Dawaj recenzję Me before you!!! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj trafia :3 grafik beznadziejny i tyle... No napiszę! :D tylko muszę postarać się nie napisać nic, przez co ktoś znienawidzi od razu Willa...

      Usuń
  3. Gdyby ktoś na wejściu nienawidził Willa zniszczyłby sobie zabawę :/ no bo przecież na początku był fajny xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! A mi trudno się o nim miło myśli...

      Usuń

Prześlij komentarz