Przejdź do głównej zawartości

"Gdy tu dotrzesz" Rebecca Stead

Dłuuugo zajęło mi zabranie się za tę książkę. Pewnego dnia wzięłam ją ze sobą na zajęcia, bo wiedziałam, że czeka mnie dość długie okienko. I wiecie co? Przeczytałam ją w trakcie tego okienka! Dwie i pół godziny i po książce :D

Tytuł: Gdy tu dotrzesz
Tytuł oryginalny: When You Reach Me
Autor: Rebecca Stead
Wydawnictwo:  IUVI
Data wydania: 25 października 2017
Ilość stron: 232
Ocena: 5/10







W życiu Mirandy pojawiło się małe zawirowanie. Jej najlepszy przyjaciel, z którym trzyma się od kiedy tylko pamięta, nagle przestaje się do niej odzywać. Przydarza się też jednak coś dobrego - matka dziewczyny dostaje list z wiadomością, że zakwalifikowała się do teleturnieju. Większość ich dnia zostaje poświęcona przygotowaniom do niego. 

Akcja przedstawiona w oficjalnym opisie książki zaczyna się tak naprawdę dopiero pod koniec 1/3 treści, więc zaczynając przygodę z nią byłam troszkę zdezorientowana. Przez blisko 90 stron śledzimy nudnawe losy bohaterki. Na samym początku rozstaje się z wieloletnim przyjacielem - Salem. Jednak później zawiązuje nowe znajomości. Razem z Annemarie i Colinem zdobywa pracę i życie jakoś toczy się dalej.

Szczerze, gdybym ograniczyła się tylko do tej części akcji, którą opisałam, to nie mogłabym napisać wiele więcej, bo nie wydarzyło się za dużo. Muszę więc napomknąć o opisie z okładki. Dowiadujemy się z niego, że po pewnych dziwnych wydarzeniach, Miranda znajduje nietypowy liścik. Według niego komuś grozi niebezpieczeństwo, ale dziewczyna może pomóc temu zapobiec, jeśli tylko napisze list i zawrze w nim kilka informacji. 

Dopiero tutaj coś zaczyna się dziać. Oczywiście, wcześniejsze wydarzenia w jakiś sposób się do tego przyczyniają, ale nie ma w nich nic wciągającego. Nie wiem, czy to wina tego, że przeczytałam ją tak szybko, ale nie zapamiętałam wiele z tej powieści. Tak jak poprzednie książki Rebecci Stead miały coś ważnego do przekazania, tutaj musiałam się tego trochę doszukiwać i było to domyślne przesłanie. Jeśli miałabym jakieś przywołać brzmiałoby, mniej więcej, uważaj co robisz, bo ma to wpływ na innych ludzi i przyszłość. Przyznaję się bez bicia, nie próbowałam wczuć się w rolę 12-13-latki, a raczej do takich osób jest skierowana ta powieść. Wtedy to przesłanie ma jakiś sens. Młodszym osobom warto przypominać o takich rzeczach, bo zdaje się, że dorastając o nich zapominają. Mówię tutaj też o osobach w moim wieku (20 lat), jak i jeszcze starszych, które kompletnie nie przejmują się, że to co robią oddziałuje na ludzi w ich otoczeniu i bardzo często w negatywny sposób. 

Nie mogę powiedzieć, żeby akcja książki w całości była jakoś niezwykle zajmująca. Śledzimy młodą nastolatkę, popełniającą błędy i próbującą je naprawić, zrobić coś miłego dla odmiany. Miranda przechodzi pewną przemianę. Początkowo sądzi, że skoro nie krzywdzi nikogo intencjonalnie, nie robi nic złego. Później dociera do niej, że z drugiej strony nie robi też nic dobrego, przygląda się lub przechodzi obojętnie, kiedy dziewczyny z jej szkoły wyśmiewają koleżankę. Pod koniec powieści mamy do czynienia ze zdecydowanie inną Mirandą. Dziewczyna postanawia wziąć życie w swoje ręce i nie sterczeć bezczynnie. 

Poznajemy też pewnego specyficznego chłopaka - Marcusa. Spotykamy go w niezbyt przyjemnej sytuacji. Wydaje się, że to on zapoczątkowuje rozpad przyjaźni między Salem a Mirandą. Z czasem jednak poznajemy go trochę bliżej i okazuje się on całkiem ciekawą postacią. Ale skoro zdradziłam już tyle, to zostawię trochę tajemnic :D

Co do stylu autorki... Samo to, że przeczytałam ją w trakcie okienka już coś mówi. Z jednej strony mamy bardzo krótkie rozdziały (niektóre mają 2 strony), a z drugiej bardzo łatwy język i lekkie pióro. Przeczytanie tej pozycji nie powinno Wam sprawić najmniejszych trudności.

Podsumowując: jeśli macie do 14-tu lat to zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę. Znajdziecie tam lekką, niezbyt ciężką historię, którą pochłoniecie zapewne w jeden dzień. Nie uważam, że trzeba ją koniecznie przeczytać, bo nie wniesie nie wiadomo ile do Waszego życia, ale na pewno nie zaszkodzi. Jeśli macie gdzieś czekać ze trzy godziny, a pod ręką tę książkę, to jest to idealny czas na jej przeczytanie :D

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu IUVI! :)


Komentarze

  1. Jako, że mój wiek jest zbliżony do Twojego książka do mnie nie przemawia i chyba ją sobie odpuszczę.
    Pozdrawiam
    https://mieszkajaca-miedzy-literami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz