Przejdź do głównej zawartości

"Bez słów" Mia Sheridan

Coś mi ostatnio kiepsko idzie czytanie... W tym miesiącu mam za sobą tylko 3 książki i żadna z nich mnie nie zachwyciła... Ale nie poddaję się i czytam dalej! :D 

Tytuł: Bez słów
Tytuł oryginalny: Archer's Voice
Autor: Mia Sheridan
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 30 marca 2016
Ocena: 6/10













Bree spotkało coś strasznego, co zostawiło rany w jej umyśle, które nigdy całkowicie się nie zagoją. Jednak dziewczyna nie poddaje się. Mówi sobie, że to nie koniec życia, musi walczyć dalej. Idzie jednak na kompromis. Żeby móc prowadzić w miarę spokojne życie postanawia uciec z miejsca tragedii i przeprowadza się do małego miasteczka Pelion.

Tam przy pewnym niefortunnym wypadku poznaje miejscowego dziwaka, Archera.
Chłopak żyje z dala od wszystkich, z nikim nie nawiązuje kontaktu, wychodzi z domu tylko, żeby kupić najpotrzebniejsze rzeczy. On też przeżył tragedię, tylko, że wiele lat temu. Krzywdy wyrządzone mu wtedy nadal go męczą. 
Bree nie zniechęca się niedostępnością Archera. Próbuje dotrzeć do niego, poznać jego tajemnice i otworzyć go od nowa na na świat. 

Kilka miesięcy temu Bree spotkała tragedia. Po czymś takim, jak większość bohaterek takich książek, powinna zamknąć się w sobie i czekać na ratunek ze strony przez jakiegoś przystojniaka. Jednak nie jest taką dziewczyną. Nie staje, co prawda, od razu na nogi, ale nie użala się nad sobą przez lata. Wie, że to co się stało nie może zaważyć na całym jej życiu. Musi zacząć ratować się sama. Małymi kroczkami, ale w końcu jej się uda. Jednym z nich jest ucieczka z rodzinnego miasta. Pakuje tylko kilka najpotrzebniejszych rzeczy i psa i rusza w podróż. Ląduje w małym miasteczku. Od razu udaje jej się znaleźć małe mieszkanko i poznaje przemiłą sąsiadkę, która poleca jej miejsce do złożenia podania o pracę. Wszystko układa się świetnie. 

Życie Archera od dzieciństwa było dziwne, w sumie to nawet od czasów młodości jego rodziców. Kiedy miał 7 lat, był w wypadku samochodowym, w którym zginęli jego rodzice i wujek. Od tamtego czasu opiekuje się nim troszkę zwariowany wujek (inny, bo jego ojciec miał trzech braci). Mężczyzna żyje teoriami spiskowymi, więc nie mają telewizji, internetu ani telefonu. I tak przez wiele lat. Archer się do tego przyzwyczaja, więc po śmierci wujka jego życie się nie zmienia. Nie ufa nikomu, wychodzi tylko kiedy jest to koniecznie potrzebne. Nie angażuje się w życie miasteczka. Aż nagle wpada pod sklepem na nieznajomą dziewczynę, która papla bez sensu i jest widocznie zakłopotana. 

Poznajemy też uroczą sąsiadkę Bree, która wita ją z otwartymi ramionami, kuzyna Archera - Travisa - miejscowego przystojniaka, niezbyt przyjemnego i nowe przyjaciółki głównej bohaterki - Melanie i Lizę, które proponują podzielić się plotkami o wszystkich i od razu zapraszają ją na imprezę :D

Bardzo podoba mi się, jak pewnie wielu innym, zmiana ról w tej książce. To chłopak jest tym, który sobie nie radzi i potrzebuje kogoś do wyciągnięcia go ze skorupy. Ciekawe podejście, z którym jeszcze się nie spotkałam. 

W trakcie czytania poznajemy bohaterów coraz lepiej, powoli otwierają się przed nami. To trzyma przy książce. Nie dostajemy wszystkich informacji od razu, więc nie jesteśmy przytłoczeni ich ogromem, bo jeśli tak wszystko podsumować to jest tego całkiem sporo. 

Troszkę za dużo było dla mnie scen erotycznych. Początkowo ich związek opiera się głównie na seksie. My, jako czytelnicy, wiemy, że bohaterowie czują do siebie coś więcej, ale przez bardzo dużą część książki nie mówią tego sobie, co powoduje troszkę kłopotów. 

Styl autorki był całkiem przyjemny, nie męczyłam się czytając tę książkę. Można się spodziewać, że raczej nie jest napisana jakimś wzniosłym językiem. W końcu to powieść dla 'młodych dorosłych'. 

Widzicie, że do tej pory nie powiedziałam raczej nic złego na temat tej powieści, a jednak moja ocena nie jest świetna... To wszystko dlatego, że dopiero końcówka mi ją zepsuła. Książka mogła się skończyć kilka stron wcześniej. Pod koniec pojawia się scena, która dla mnie zupełnie nie ma sensu. Jest wyjaśnione jak, dlaczego i po co, ale, moim zdaniem, ta scena jest kompletnie niepotrzebna. Autorka chyba chciała jakoś zamknąć wątek, który już był zamknięty i pokazać jaka to jedna z bohaterek jest podła i wredna. Tylko ta scena jest tak absurdalna, jeśli spojrzy się na gatunek, że po prostu nie wiem co ona tam robi... 

Podsumowując: ciekawe podejście do motywu damy w opałach, gdzie na jej miejscu mamy chłopaka, bohaterowie są dość dobrze wykreowani, akcja rozwija się... w odpowiednim tempie, nie pędzi, nie ciągnie się, jest idealnie. Książka na jeden wieczór, może dwa. Polecałabym ją jednak raczej starszym czytelnikom, tak 17-18+, bo jest sporo scen erotycznych. Chyba, że lubicie takie książki, ale żeby nie było, że nie ostrzegałam ;) 

Komentarze

  1. Kiedyś oglądałam recenzję tej książki i dziewczyna, która ja przedstawiała, umieściła ją w swojej topce romansów. Do mnie jednak całą powieść nie przemawia i nie zamierzam po nią sięgnąć. Nie moje klimaty ;)

    Pozdrawiam cieplutko
    https://pierwsza-strona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie super wrażenia też nie wywarła, więc nie będę nikogo na siłę przekonywać do przeczytania :D
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Zgadzam się co do tej końcowej sceny! Nie chciałam już w swojej recenzji pisać o co konkretnie chodziło, bo ksiązka bardzo mi się podobała i można o niej powiedzieć wiele dobrego, jednak ta końcówka popsuła nieco całość. Czytałaś może ,,Bez Winy'' Mii Sheridan?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony mam wielką ochotę przeczytać "Bez winy", bo ogólnie całkiem podobało mi się "Bez słów", ale obawiam się, że znowu autorka będzie chciała przedobrzyć i źle się to skończy... Ale może jednak kiedyś sięgnę, bo chcę sprawdzić :)

      Usuń

Prześlij komentarz